czwartek, 5 listopada 2015

Magdalena








































Jak się okazuje praca w domu wcale nie jest łatwiejsza od typowych dniówek. Jest o wiele przyjemniejsza, bo wiele spraw można załatwić jeszcze w piżamie, ale niesie to za sobą ryzyko pracy o absurdalnych godzinach (takich, że nie wiesz czy to jeszcze noc czy już dzień), kompletną niezdolność do rozdzielenia pracy od "prywaty" i niestety ogromną chęć odkładania wszystkiego na potem. Ale w tym chaosie powoli udaje mi się odnaleźć równowagę. I nie jest to moja zasługa. Mam niesamowite szczęście, że otaczają mnie ludzie, którzy potrafią wprowadzić ład do mojej zabałaganionej rzeczywistości.
Z Madzią znamy się od liceum, nawet nie wiem, kiedy nasze drogi się skrzyżowały, po prostu odkąd przekroczyłam próg I LO w Rybniku, Madzia była gdzieś obok, poniekąd w pakiecie z jeszcze jedną młodą damą, której obecność w moim życiu jest kluczowa (ale wierzę, że o niej będę jeszcze miała okazję się rozpisać). Mimo, że zaraz po liceum nasze drogi się rozeszły, to zawsze znajdywałyśmy tę powrotną do siebie. I oto jesteśmy, starsze, mądrzejsze i pewne, że to, co teraz tworzymy, do czego dojrzewamy, jakie podejmujemy wybory - to zostanie z nami już do końca. Kiedy fotografuję ludzi tak bliskich mojemu sercu, widzę o wiele więcej niż zazwyczaj. Staram się pokazać ich tak, jak sama ich postrzegam. Przekazać ich energię, piękno, niepowtarzalną aurę, która ich otacza. Patrząc na zdjęcia, które zrobiłyśmy tym razem czuję spokój i ciepło tego popołudnia, które obfitowało w mniej lub bardziej poważne rozmowy. Mam nadzieję, że Wam też uda się to poczuć.















A ja jak zwykle zapraszam na sesje indywidualne w studio i na fotograficzne spacery w plenerze. 


1 komentarz:

  1. Uwielbiam jesienne słońce, a jeszcze bardziej zdjęcia które oddają jego ciepło. Myślę że Tobie się to udało :)

    OdpowiedzUsuń