środa, 19 sierpnia 2015

The Sisterhood


Naszła mnie dziś taka myśl, że bardzo bym nie chciała aby w morzu komercyjnych zleceń (które też uwielbiam, bo zadowolony klient to mnóstwo satysfakcji) nie umknęło mi to, co kocham najbardziej - opowiadanie historii. Kiepsko radzę sobie ze słowem pisanym, jeszcze gorszy ze mnie gawędziarz (napięcie buduję nieumiejętnie, żarty palę gdzieś w połowie), dlatego uparłam się, że będę snuć moje opowieści za pomocą obrazów. Najważniejszą historią, jaką kiedykolwiek uda mi się opowiedzieć chyba na zawsze pozostanie moja praca dyplomowa. Jakimś cudem udało mi się jej nie odbębnić na pół gwizdka, ale włożyć w każdy kadr tyle, ile potrafiłam. I tak powstało "The Sisterhood", historia o siostrzanych paktach i niebezpieczeństwach, jakie niesie za sobą przemiana z dziewczynki w kobietę. Chociaż dyplom obroniłam w zeszłe lato, to temat nadal mnie nęci. Ciągle czuję potrzebę dodawania kartek do tej książki, bo ciągle odkrywam nowe strony kobiecości. Bardzo chciałabym móc kiedyś do tego wrócić i starsza o kilka lat dopisać kolejny rozdział.





Ten projekt nigdy by nie powstał, gdyby nie pomoc cudownych kobiet.
Wiktorka, Madzia, Niko, Ania, Leo, Emilka i najcudowniejsza na świecie pani Marzenka. 
No i Donna Tartt, która jedną książką zmieniła moje życie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz